wtorek, 17 maja 2016

7. Jesteś miła!

-Dlaczego uderzyłeś Domena? 
Peter spojrzał mi w oczy. Zaśmiał się lekko. 
-Nie sądziłaś chyba, że pozwolę mu całować moją dziewczynę. -chwilę zajęło mi zrozumienie tego, co powiedział. Oczywiście przez krążący w moich żyłach alkohol. Wszystko fajnie, tylko zaraz, kurwa, co?! Czyja dziewczyna?! 
-Chyba coś ci się pomyliło. -zaśmiałam się. Peter przysunął się do mnie i objął mnie w pasie. Moje ręce dalej były na jego szyi. 
-Nic mi się nie pomyliło. Podobasz mi się, a ja tobie. 
-Nie.. 
-Nawet nie zaprzeczaj. Odkąd zobaczyłem cię pierwszy raz w salonie, nie mogę przestać o tobie myśleć. 
-Jesteś pijany? 
-Nie, ale ty tak. -uśmiechnął się. Przez chwilę znowu zakręciło mi się w głowie. -To, co powiedziałem u ciebie, o tym jak widzę nas za kilka lat, ja tego sobie nie wymyśliłem. Przyśniło mi się to. I zrobię wszystko, żeby tak się stało. 
-Pocałujesz mnie wreszcie? -powiedziałam, zanim o tym pomyślałam. Peter uśmiechnął się po raz kolejny. To był ten uśmiech. 
Następnie zbliżył się do mnie i dotknął moich warg. Przeniosłam ręce w jego włosy, a on przesunął swoje na moje plecy, przyciągając mnie jeszcze bardziej do siebie. Całował mnie tak jak nigdy wcześniej. Mocno, władczo i namiętnie. Coraz bardziej czułam jego powiększające się podniecenie. 
Odsunęłam głowę, gdy zabrakło mi tchu. Spojrzałam w jego oczy i byłam pewna, że przepadłam. Nie liczył się żaden chory zakład, moje obawy, nic. W moim umyśle był tylko on. Dalej mocno mnie obejmował. Pocałował mnie w czubek nosa i patrzył na mnie jak zafascynowany. 
Nie miałam pojęcia, co się ze mną dzieje, ale czułam się trzeźwa. Przesunęłam opuszkami palców po jego wardze. Zamruczał zmysłowo, ponownie mnie całując. Mogłabym stać tam przez resztę nocy. A nawet życia. Nie czułam nic oprócz przepełniającego mnie całą szczęścia. 
-Obiecaj, że przeprosisz Domena. -spojrzałam mu w oczy. 
-Obiecuję. Wreszcie taksówka. -wyszeptał, przerywając nasz kolejny pocałunek. -Zaraz mi tu zamarzniesz. 
-Z tobą było by to niemożliwe. -uśmiechnęłam się i wsiedliśmy do samochodu. Bez pomocy Petera oczywiście bym tego nie zrobiła. Położyłam głowę na jego ramieniu i zrobiłam się bardzo senna. -Peter.. -wyszeptałam i odpłynęłam. 

Obudziłam się w pokoju, który na pewno nie należał do mnie. Odetchnęłam głęboko i otworzyłam oczy. Byłam bez sukienki. Na stoliku obok stała szklanka wody i mała karteczka. Powoli przypominałam sobie wczorajszy wieczór. O dziwo nie bolała mnie głowa, ani nie czułam innych nieprzyjemnych skutków zbyt dużej ilości wypitego alkoholu. Uśmiechnęłam się gdy dotarło do mnie, co wydarzyło się na sam koniec. Upiłam łyk wody i sięgnęłam po kartkę. 
Zawsze rano biegam. Niedługo wrócę. P.
Wstałam z łóżka i założyłam sukienkę. Nic innego przecież ze sobą nie miałam. W łazience zmyłam rozmazany makijaż i uczesałam włosy. Nie wiedziałam czy powinnam zostać, czy iść do siebie. Tego problemu pozbawił mnie Peter, który wszedł do pokoju z uśmiechem na twarzy. 
-Dzień dobry. -przywitał się, a mi na jego widok prawie stanęło serce. Miał przyspieszony oddech i potargane włosy, ale jeszcze nigdy nie był dla mnie tak seksowny. Czy to wszystko dzieje się naprawdę? 
-Dzień dobry. 
-Niesamowite. -powiedział, przyciągając mnie do siebie i całując w czoło. Szczerze, to miałam ochotę na coś więcej. 
-Co jest takie niesamowite? - zapytałam. 
-Że uśmiechasz się na mój widok i nawet jesteś miła! -spiorunowałam go wzrokiem, śmiejąc się. 
-Dzień dobroci dla samobójców. I tak ci źle? 
-Nie, jest wspaniale. Mogłabyś tak na codzień. 
-Jak będziesz grzeczny, to pomyślimy. 
-Masz na myśli to? -uśmiechnął się i w końcu pocałował mnie w usta. Objęłam go za szyję i oddałam pocałunek. Jeszcze nikt nie całował mnie w ten sposób. Raz namiętnie, raz delikatnie. Miał takie ciepłe wargi, które mogłabym czuć na swoich przez cały czas. Wplotłam palce w jego włosy i dostrzegłam, jak bardzo były miękkie. Aż chciało się ich dotykać. Między nami robiło się naprawdę gorąco, tylko w pewnym momencie usłyszeliśmy burczenie mojego brzucha. Przypomniałam sobie, że mogę być głodna. Peter zaśmiał się cicho. -Chyba powinniśmy iść na śniadanie.  
________________________________
Kto się spodziewał takiego obrotu spraw? Na pewno nie ja. To wszystko przez Petera. 
Chyba powoli to on przejmuje to opowiadanie. 😁 A tak naprawdę to niedługo sama pogubię się w tym wszystkim. Mam nadzieję, że jednak coś z tego wyjdzie. 
Pozdrawiam 💗