-Taa. Powinieneś nie chcieć, żebym pamiętała. -mruknęłam, mocniej owijając się szalikiem.
-Zawsze jesteś takim zmarzlakiem?
-Odkąd pamiętam. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, że wyjechałam tutaj, a nie do jakiejś Barcelony czy innego Rzymu. -znowu usłyszałam jego śmiech.
-Ja nie narzekam. -objął mnie w pasie i pocałował. Przytuliłam się do niego. Był taki ciepły..
-Możemy już wracać?
-Pewnie.
-Zimno mi chyba we wszystko.
-Spokojnie, zajmę się tym. -spojrzałam na niego z ukosa, ale tylko pokręciłam głową. Chwyciłam Petera za rękę i wróciliśmy do mojego mieszkania.
Gdy tylko przekroczyliśmy jego próg, poczułam jego usta na swoich.
-Zmarzłaś w twarz?
-Tylko w nos. -zaśmiałam się, gdy pocałował mnie w niego. -Czy ty przypadkiem nie musisz jutro wstać jakoś wcześnie?
-Tak, ale mam jeszcze trochę czasu, żeby cię podenerwować.
-Pff. W takim razie żegnam.
-Tylko żartuję, misiaczku.
-Misiaczku? Serio? -zaśmiałam się. Peter złożył na moich ustach kolejny pocałunek. Zaczął całować mnie po szyi, a jego ręce wylądowały na moich pośladkach. - Peter...
-Hmm? -wymruczał w moje ucho.
-Przestań. -wyszeptałam. Odsunęłam się od niego i poszłam do salonu. To wszystko szło za daleko, za szybko. Przerastało mnie. Jeszcze niedawno moje życie było zupełnie inne. Chodziłam na zajęcia, spotykałam się z Domenem, ale nasze stosunki pozostawały przyjacielskie. Teraz doszedł do tego Peter. Uwielbiałam go. Jego pocałunki, uśmiech, ciepło, jakie biło od niego gdy mnie przytulał. Jednak gdy tylko pomyślałam, że po raz kolejny siada na belce, że może coś mu się stać.. Aż ściskało mnie w środku. Bałam się o niego i nie mogłam się tego pozbyć. Martwiłam się, chciałam się o niego troszczyć... Czy to.. Może być coś więcej? I jeszcze ten zakład, ta sprawa...
-Kamila, co się stało?
-Wszystko w porządku.
-Nie prawda. -stanął przede mną i złapał mnie za dłonie. Poczułam dreszcze.
-Zwolnijmy, okej? -powiedziałam, nie patrząc na niego. Podniósł mój podbródek i spojrzał mi w oczy.
-Oczywiście, kochanie. -uśmiechnął się. -Trzeba było tak od razu.
-Nie, ty nic nie rozumiesz. -niechętnie oderwałam się od niego. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. -Nie jestem gotowa na więcej.
-O czym ty mówisz? -teraz jego spojrzenie przepełnione było.. Smutkiem.
-Po prostu.. Jak ty to sobie wyobrażasz? Ty, najlepszy skoczek na świecie i ja, jakaś Polka, która wpieprza się w twoje życie..
-Nie jesteś jakąś tam Polką.. Nie dla mnie.
-Peter.. Ja nie nadaję się na dziewczynę. Ja.. Moja przeszłość.. My nic o sobie nie wiemy. Kompletnie. Nie mam pojęcia co lubisz, ile słodzisz, czego słuchasz. Nie wiem co oglądasz w telewizji, co jesz, o której chodzisz spać. Nie wiem nic. I ty nie wiesz nic o mnie...
-Właśnie dlatego spotyka się z kimś, żeby go poznać. -Peter był.. zirytowany. A nawet zły. Ale jak ja miałam mu to powiedzieć? Schowałam twarz w dłoniach. -Kamila, spójrz na mnie. -pokręciłam głową.
-Zostaw mnie. Przepraszam..
-I myślisz, że ja tak po prostu odpuszczę? -ujął moją twarz w dłonie i pocałował mnie w usta. -Nigdy.
_________________________________________
Nie bijcie, proszę. Przepraszam za to coś wyżej. To opowiadanie miało być fajne, rozdziały miały pojawiać się często, a wyszło jak zawsze. Jeszcze nie wiem, co z tym zrobię.
Chyba wyjdzie mi dramat.
xx