wtorek, 1 marca 2016

2. To jest niemożliwe.

    Peter zdjął rękawiczki i mi je podał. To samo zrobił z czapką, zakładając na moją głowę. Następnie okręcił mnie swoim szalikiem. Od razu poczułam, że robi mi się trochę cieplej.
-Dziękuję. - powiedziałam. Nie spodziewałam się, że mógłby zrobić coś takiego. Może wcale nie był takim dupkiem, jak od razu go oceniłam? Peter jednak wzruszył tylko ramionami i szedł dalej. Przyglądałam mu się przez chwilę, ale później wbiłam wzrok w leżący na ziemi śnieg. Peter trochę zwolnił, więc szłam teraz delikatnie przed nim. Wykorzystując jego nieuwagę, odwróciłam się i rzuciłam mu śniegiem prosto w twarz. Udało mi się nawet trafić. Brawo ja. Zaśmiałam się.
Peter zatrzymał się i otarł twarz. Gdy wbił we mnie wściekłe spojrzenie, nie było już tak do śmiechu.
-Naprawdę nieładnie. -powiedział, zbliżając się do mnie. Byłam gotowa do ucieczki. Peter jednak był szybszy. Złapał mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię.
-Puść mnie, ty idioto! Jestem w sukience! - krzyczałam na pół okolicy, ale ten umięśniony chuderlak nic sobie z tego nie robił. Zmierzał wraz ze mną w największą zaspę w naszym zasięgu. -Proszę cię, Peter. Przepraszam. Naprawdę. Nie chciałam rzucić cię w twarz.
-Ale chciałaś rzucić. -zaśmiał się i wylądowaliśmy w śniegu. Skończyło się na tym, że siedziałam tyłkiem w białym puchu, a on leżał obok i zwijał się że śmiechu.
Moje nogi, siedzenie i wszystko pozostałe było mokre.
-Ty kretynie, jak mogłeś? - obruciłam się i nasypałam na niego więcej śniegu.
-To woła już o pomstę do nieba. - momentalnie znalazł się nade mną. Przygwoździł mnie do śniegu jeszcze bardziej. Zapowiadało się wyjątkowo urocze i milutkie zapalenie płuc. Spojrzał mi w oczy i delikatnym ruchem strzepnął z moich włosów odrobinę śniegu. -Na dzisiaj dam ci spokój, ale to jeszcze nie koniec. Następnym razem, gdy zechcesz pobawić się w śniegu, załóż coś cieplejszego. - zaśmiał się i zszedł ze mnie.
-To była groźba? -popatrzył na mnie.
-Możesz to traktować jak obietnicę. - puścił mi oczko. Miałam ochotę zatłuc go gołymi rękami, utopić w jakimś stawie albo otruć nieświeżymi produktami z supermarketu. A najlepiej poskarżyć się jego matce. O tak. Muszę pogadać z panią Prevc. Szybko wstałam z ziemi, przypominając sobie o zapewne już odmrożonym tyłku.
-Jeśli zachoruję to będzie twoja wina.
-A komu jako pierwszemu zachciało się bitwy na śnieżki?
-No właśnie. Bitwy na śnieżki. A nie zabawy 'kto pierwszy dostanie zapalenia płuc'. - spojrzał na mnie z rozbawieniem.
-W razie czego mama ugotuje ci rosół i od razu wyzdrowiejesz. Potwierdzone info.
-Czy ty naprawdę masz tyle lat ile masz?
-Zdaję sobie sprawę, że wyglądam młodziej i przystojniej, no ale.. -odrzuciłam go moim spojrzeniem numer 4, czyli: 'wtf, z kim ja stoję' i ruszyłam przed siebie kręcąc z niedowierzaniem głową. Już od samego początku wiedziałam że jeden Prevc ma coś z głową, a tu okazuje się, że drugi też. Podobno przeciwieństwa się przyciągają, to dlaczego nie mogę znaleźć sobie normalnych przyjaciół? Czy to, że jestem skrzywiona emocjonalnie od dzieciństwa nie wystarczy w moim życiu? Muszę mieć takich samych znajomych?
-Czemu nagle zaczęłaś tak szybko iść? -usłyszałam za sobą.
-Przez jakiegoś patafiana odmroziłam sobie tyłek.
-Jeśli chcesz to ten patafian może go ogrzać. -powiedział niezwykle inteligentnie, mało co się nie oplułam.
-Z takimi propozycjami to ty możesz wychodzić do kolegów z kadry. Słyszałam, że kilku ma jakieś predyspozycje.
-Nie słuchaj wszystkiego co mówi Domen. Lubi zmyślać. Szczególnie jeśli chodzi o mnie.
-Och, nie powiedziałabym. Jak dotąd, wszystko się sprawdza. - zaśmiałam się, a on dziwnie na mnie spojrzał.
-Co na przykład?
-Nie musisz o tym wiedzieć.
-Ale to mnie dotyczy!
-Nie wszystko jest przeznaczone dla uszu 'króla skoków'.
-Podoba mi się to określenie. Często tak o mnie myślisz?
-Czy ty naprawdę jesteś taki głupi? Czy tylko udajesz?
-Wypraszam sobie. Jeszcze nigdy nie poznałem tak niemiłej dziewczyny jak ty.
-Teraz to ja sobie wypraszam. Jestem miła.
-Chyba jak śpisz. - prychnęłam i lekko przyspieszyłam. Peter, ku mojemu szczęściu nie odzywał się przez resztę drogi. Raz powiedziałam, że mogę już iść sama, ale on nawet na mnie nie spojrzał tylko szedł dalej. Wyglądał na strasznie zamyślonego. Widziałam, jak bił się z myślami.
-Powiesz mi, o czym tak myślisz? - zapytałam. Pokręcił głową. - OK. - schowałam ręce do kieszeni i więcej się nie odzywałam. Zatrzymałam się przed moim blokiem.
-Dzięki za odprowadzenie. - powiedziałam. Peter wyglądał już weselej. A to dupek.
-Nie zaprosisz mnie do środka? -zapytał, a ja zaśmiałam się. Samobójczynią nie jestem.
-Nie sądzę.
-Cóż, myślałem, że wypijemy jakąś herbatkę.
-Peter, fajnie było cię poznać. - powiedziałam. On wydawał się być rozmawiamy moimi słowami. Naprawdę nie wiedziałam o co chodzi temu facetowi. Najpierw mówi, że w niańkę się nie bawi, a później właśnie to robi.
-A więc może następnym razem wpadnę. - zaśmiał się.
-Następnym razem? Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Lepiej powróćmy do tego, co było wczoraj.
-Co było wczoraj?
-Wczoraj mnie nie znałeś. - puściłem mu oczko i odwróciłam się. Peter irytował mnie jak nikt inny. Nie wiem właściwie co mi takiego zrobił, ale wszystko mnie w nim denerwowało. To jak się patrzył, mówił, uśmiechał. Nie wierzę, że taki pustostan może być bratem Domena. Co prawda tamten też nie ma za wiele w mózgownicy, ale zawsze coś. Prawie weszłam do budynku, gdy poczułam, jak łapie mnie za rękę.
-Poczekaj. Ja mówiłem na poważnie. Chcesz się ze mną umówić? - powiedział. To naprawdę niemożliwe.
-Zapraszasz mnie na randkę?
-Tak. - odparł, prostując się.
-I skąd ta pewność, że się zgodzę?
-Nie mam takiej pewności.
-Bo się nie zgadzam. - wyrwałam rękę z jego uścisku. - W ogóle cię nie znam.
-Zgódź się, to mnie poznasz.
-Podobno nie bawisz się w niańki. - popatrzyłem na niego wyzywająco.
-Przepraszam za to co wcześniej mówiłem. -kolejna niespodzianka. Peter mnie przeprasza! Parsknęłam śmiechem.
-Bardzo mi przykro, ale się nie zgadzam. Nie spotykam się z przychudymi osobnikami o niepewnym stanie inteligencji i zdrowia psychicznego.
-Czy ty mnie właśnie obraziłaś?
-Skądże. - zaśmiałam się.
-Wiesz co, jednak wcale nie chcę się z tobą spotkać...
-Dzięki Bogu.
-Co nie zmienia faktu, że będę się musiał z tobą rozliczyć za dzisiaj. Spodziewaj się zemsty. - podszedł do mnie.
-To obietnica? - zironiowałam.
-Tym razem groźba.

___________________________________
Krótka informacja: Zepsuł mi się tablet i przypadły mi prawie wszystkie rozdziały. Przepraszam za to wyżej, musiałam pisać wszystko od nowa, ale sens chyba zachowałam. Pozdrawiam i do następnego! :) 


15 komentarzy:

  1. Jest super:) twój styl pisania jest naprawdę bardzo dobry. Oby tak dalej!!
    Przykro mi z powodu twojego tableta... chociaż czasem jak piszemy coś drugi raz, to wychodzi jeszcze lepiej:) wiec dużo weny życzę
    Buziaki;*

    I zapraszam do siebie na nowości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Rozdział cudowny.
    Już myślałam, że wyjdzie coś z tej randki z Peterem. No, ale cóż... Mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze taką okazję :D
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej:)
    Ależ między nimi iskrzy*.* Czemu ona mu odmówiła tej randki? Tzn rozumiem, że się nie znają i w ogóle, ale jak taki gość zaprasza... hmm może jestem dziwna :P podobała mi się ta "bitwa" na śnieżki, a właściwie tarzanie się w śniegu i czekam na tę zemstę bardzo niecierpliwie :D
    Pozdrawiam cieplutko,
    Verity
    fresh-start-for-broken-souls.blospot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. To wyżej jest genialne *.*
    Chwała Bogu, że w internacie wifi przywrócili xD Peter jest dla mnie nieodgadniony tutaj :) Raz się śmieje, raz jeździ chamakimi tekstami a raz zaprasza na randki :D Co za chłopak ^^ Czekam na dalszy rozwój wydarzeń :3
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. czy Peter ma rozdwojenie jaźni?
    raz jest wesoły, śmieje się i wygłupia gorzej niż dzieci z przedszkola a po chwili rzuca chamskimi tekstami i strzela focha.
    no dobra. oboje są siebie warci xD
    czekam na zemstę najstarszego brata Prevc i tą randkę, bo czuję że w końcu ją na nią wyciągnie haha :D

    czekam na następny! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaprosiłaś, więc jestem :)
    Nie będę kłamać, że kocham i ubóstwiam Panów Prevców, bo to nieprawda.. Ale będę czytać! Już mi się podoba sposób w jaki piszesz. I chwalę za to, że zrobiłaś z nich takich niedorozwojów :D
    Ponadto wiem, co znaczy stracić rozdziały.. sama kiedyś musiałam pogodzić się z utratą kilku..
    Tyle ode mnie, dodaje sobie Twój blog do zakładek i proszę, informuj mnie o nowościach.
    Pozdrawiam ;*

    Ps. Niedługo zaproszę na prolog swojej historii, mam nadzieje, że wpadniesz :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć :D
    Dziękuję za zaproszenie :D
    Świetna historia. Początkowo myślałam, że to wokół Domena będzie kręcić się akcja, ale jednak Peter. I to ma swój urok. Nie wiem czemu on uchodzi za takiego zimnego i egocentrycznego. W sumie sama go za takiego miałam, ale w opowiadaniach często taki jest. Tutaj też, ale to jest interesujący Peter :D Lubię go tutaj. I z pewnością będę wracać :D
    Czekam na kolejny i byłabym wdzięczna za informowanie mnie o nowościach :D
    Pozdrawiam :*
    P.S. Zapraszam do mnie, gdybyś miała czas i ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem! ^^
    Rozdział bardzo fajny, nie ma się nawet za bardzo do czego przyczepić. A tablet... cóż, jak to mówię, złośliwość rzeczy martwych nie zna granic.
    Hmm... intryguje mnie charakter Petera. Jakoś nie mogę za nim nadążyć. Zachowuje się momentami... dziwnie, raz się śmieje, za chwile totalne przeciwieństwo. Ale widocznie właśnie w taki sposób go wykreowałaś :)
    Kurczę, ja już się szykowałam na coś więcej, a tu... nic z tego! Może następnym razem? :D
    Czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj!
    No co ten Peter. Jakiś wariat chyba! Naprawdę nie potrafię go rozgryźć, ale to tak niesaowicie pasuje mi do prawdziwego Petera Prevca. Taka niby cicha woda, a tu jednak wychodzi szydło z worka. Potrafi zaskakiwać, wprawiać w osłupienia a tym samym intrygować. Mnie taki pan Prevc zdecydowanie pociąga. Poza tym ja zawsze zauważam w jegow wzroku coś przyciągającego, a przecież urodą nie grzeszy. Dlatego bardzo przyjemnie czyta mi się Twoje opowiadanie :)
    Co do tej randki, to myślę, że wkrótce ona nadejdzie. Peter zapewne tak łatwo się nie podda i będzie namawiał Kamilę na spotkanie. I wiem, że mu się to uda. Kwestia czasu :) ciekawi mnie jedynie, co powie na to Domen. Sądzę, że on nie czuje zwykłej przyjaźni do dziewczyny. Odnosze wrażenie, że może to być jakieś głębsze uczucie, dlatego w grę zapewne wejdzie rywalizacja między braćmi. No i dlatego tak bardzo czekam na nowe rozdziały!

    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejka :D
    Rozdział na prawdę super. Bardzo mi się podoba Twój styl pisania. <3
    No Peter... Tego się nie spodziewałam, cicha woda brzeg urwała. Zapowiada się ciekawie, a ta randka? Moim zdaniem - kwestia czasu. :)
    Czekam na kolejny i życzę weny <3
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojacie super już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału!!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam tych dwóch głupich Prevców! :D ale chyba komuś wpadła nasza bohaterka w oko ojj. Czekam na kolejny i zapraszam do mnie na: nie--idealni.blogspot.com
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobry rozdział. Mała bitwa na śnieżki jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a może być początkiem czegoś... większego, prawda? Hm, aż jestem ciekawa, czy coś z tego będzie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Cóż to za Peter? :O
    Kochana, rozdział jest fenomenalny i nie masz pojęcia jak bardzo mi się podoba! :D
    Bitwa na śnieżki... Czyż "król skoków" znów cofnął się do wieku małolata? :P Ukazałaś go tutaj bardzo, bardzo, bardzo sympatycznie. I polubiłam go. :D
    Ale nie dość, że jest zabawny to jest też mega odważny. Nie martwi się tym, co się wydarzy później i działa. Takim działaniem jest właśnie zaproszenie naszej bohaterki na randkę. :D
    Jestem ciekawa co to potem będzie. ^^
    Czekam na kolejny! :)
    Buziaki! ;*
    PS. Kochana, przepraszam, ze jestem tutaj dopiero teraz, ale nie dałam rady wcześniej. :( Jednakże obiecywałam, że będę wszędzie i jestem. :) Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń