środa, 16 marca 2016

3. Ja zawsze mam rację.

    -Czy teraz mogę już iść? - zapytałam zirytowana, ponieważ stanie na mrozie nie było moim hobby. 
-Oprowadzasz dziewczynę pod same drzwi, a tu zero podziękowania. 
-Dziękuję bardzo uprzejmie, ale nie prosiłam cię o to. 
-Matka by mnie zabiła gdybym nie poszedł, widziałem to w jej oczach. Nie znasz jej tyle co ja. 
-A więc boisz się swojej matki? Myślałam, że.. -Peter zbliżył się do mnie i po prostu pocałował w usta, przerywając moją wypowiedź. Czując jego gorące wargi na swoich, chyba straciłam poczucie świadomości. Zszokowana, zdezorientowana i prawdopodobnie upita dwoma kieliszkami wina, oddałam pocałunek. Było to coś tak niespodziewanego i.. przyjemnego, że zburzył się cały mój opór oraz niechęć do tego Słoweńca. Oparł ręce na moich policzkach i spojrzał mi w oczy. Wtedy oczywiście wrócił mi rozum. 
-Ty... Jak mogłeś?! -oderwałam się od niego. Jednak widziałam tylko szeroki uśmiech goszczący na jego twarzy. uderzyłam go w klatkę piersiową, na co tylko głośno się zaśmiał.
-Nie byłaś nigdy z Domenem, prawda? -to wyjechał z tym pytaniem. 
-A jeśli tak, to co? Jesteś zazdrosny o brata? 
-Nie mogłabyś być z kimś takim jak on, mam rację? 
-A to niby dlaczego? -znów powrócił ten niezwykle irytujący, nieznośny dupek, którego wcale nie miałam ochoty znowu pocałować. Kurde. -Lubiłam nasze rozmowy. -odparłam. Peter zaśmiał się pod nosem. 
-Widzisz, my troszeczkę inaczej spędzalibyśmy czas. -wyjątkowo speszyłam się na to stwierdzenie. Wszystko przez moją chorą wyobraźnię. Naprawdę myślisz, że ten chuderlak dobrze wygląda bez koszulki? I.. kretynka. 
-Ten mróz chyba ci zaszkodził. -Było mi już naprawdę zimno, co Peter chyba zauważył. Oddałam mu jego części garderoby. -Muszę już iść. 
-Do zobaczenia. -uśmiechnął się i znowu przybliżył z zamiarem pocałowania. 
-Niech ci będzie. -odskoczyłam od niego i wbiegłam do budynku. Usłyszałam za sobą tylko lekki śmiech. 
    Gdy weszłam do mieszkania zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam do wanny. Nie wiem ile trwała moja kąpiel, ale potrzebowałam solidnej dawki gorącej wody. Nie mogłam sobie poradzić z tym, co zaszło przed blokiem. Czy on naprawdę mnie pocałował? Jak mógł? Przecież znamy się raptem kilka godzin. Nie miałam już jednak siły o tym myśleć. Zmęczona, zmarznięta i prawdopodobnie chora, położyłam się do łóżka. 

    Obudziłam się z bólem głowy, gardła i zatkanym nosem. Podziękowałam w myślach Peterowi za ten wczorajszy piękny wieczór. Otrzymałam od niego niezwykły prezent. Nie wiem jak mu się za to odwdzięczę. Chyba trzeba go zarazić. Najlepiej czymś gorszym. Jakąś ebolą albo inną cholerą. 
Udało mi się wstać z łóżka i powędrowałam do kuchni w poszukiwaniu jakich życiodajnych środków przeciwbólowych. Zrobiłam sobie herbatę i położyłam się na kanapie. Dawno nie czułam się tak źle. Usłyszałam wibracje mojego telefonu i zaklęłam. 
-Tak? 
-Cześć Kamila. Ja tam poranek?
-Domen, błagam nie dobijaj mnie. Przez twojego brata rozłożyło mnie przeziębienie. 
-Co znowu zrobił ten palant?
-Od początku wiedziałam, że to zły pomysł. Zachciało mu się zabawy w śniegu. -jęknęłam, ale Domen wydawał się rozbawiony. -Wiesz co, jak możesz?
-Przepraszam. Za pół godziny u ciebie będę. -rozłączył się,a ja schowałam głowę pod kocem. Miałam ochotę rzucić się z mostu lub pod pociąg. Zamknęłam oczy i układałam sobie w myślach listę sposobów morderstwa. Zaśmiałam się z własnej głupoty. Jemu nawet zabójstwo nie pomoże. Po kilkudziesięciu minutach i dwóch herbatach z cytryną, usłyszałam dzwonek do drzwi. 
-Otwarte. -powiedziałam, myśląc, że to Domen. 
-Strasznie wyglądasz. -powiedział, lecz to wcale nie był najmłodszy z braci Prevc. Tylko ten dupek, którego nie miałam najmniejszej ochoty oglądać przez najbliższe milion lat. Westchnęłam z rezygnacją. 
-Nawet nie masz pojęcia, jak się cieszę na twój widok. Chyba wyskoczę z okna z tego szczęścia. 
-Pewne rzeczy dalej w formie. -zaśmiał się. -Przybywam z misją ratunkową. -teraz to ja wybuchnęłam śmiechem. Ale zaraz potem prawie się nie udusiłam kaszlem. Znów schowałam głowę w poduszkę. 
-Mam dla ciebie rosół. Gdzie masz jakieś miski? -nie czekając na odpowiedź poszedł do kuchni i jak gdyby nigdy nic przeszukiwał moje szafki. 
-Pewnie, czuj się jak u siebie. -powiedziałam, nie odrywając głowy od poduszki. Peter znalazł się już obok mnie z miską parującej zupy. 
-Teraz będę cię karmił. -oznajmił, a ja wybuchnęłam śmiechem i spojrzałam na niego jak na kosmitę. On jednak nie wydawał się żartować. 
-Serio? 
-Tak. Przeze mnie jesteś chora, więc muszę się tobą zająć. -Nie pozostało mi więc nic innego, jak otwierać grzecznie buzię i jeść. Rosół był naprawdę smaczny i co najlepsze, poczułam się po nim lepiej. Peter odstawił pustą miskę na stolik, ale dalej siedział na kanapie obok mnie. Był tak blisko, że czułam się niekomfortowo. Mógłby pochylić się i.. Stop! Kamila, o czym ty myślisz?! 
-Dziękuję. -powiedziałam jednak, starając się zatrzymać pędzące myśli. Peter uśmiechał się. 
-Lepiej wyglądasz. 
-Tak też się czuję. Nie musisz mnie już niańczyć. W końcu nie bawisz się w takie rzeczy. -spojrzał na mnie z rozbawieniem. 
-Zapomnij o tym, co tam mówiłem. -uniosłam brwi. -Byłem zły na Domena, to wszystko. 
-Często się tak kłócicie? -zmieniłam temat. 
-Czasami. -zaśmiał się. -Wy za to wyglądacie na świetnych przyjaciół. -dziwnie wypowiedział słowo 'przyjaciół'. Czy wyczułam tam nutkę zazdrości? Niemożliwe! 
-Bo jesteśmy. Dobrze się rozumiemy. Jesteśmy w tym samym wieku i mamy wiele tematów do rozmów. 
-Chciałem zapytać, ile masz lat, ale było mi głupio. Teraz chociaż wiem. -Zupełnie zignorował moje słowa, skupiając się tylko na tym, co go interesowało. Dupek do sześcianu. 
-Nawet wiesz, ile lat ma twój brat? Coś takiego. -Peter tylko uśmiechnął się pod nosem. Wyglądał, jakby bardzo nad czymś myślał. -Powiesz mi teraz, o czym tak myślisz? -zapytałam. Ten człowiek był dla mnie wielką zagadką. Raz był w wyśmienitym humorze, a za kilka chwil zamyślony uparcie coś rozważał. Jakby wahał się nad swoim zachowaniem. 
-O tobie. -powiedział szczerze, a mnie coś ścisnęło w środku. -To zabawne, wiesz? Siedząc przy tobie, czuję się jakbym znał dalszy przebieg naszej historii. Jakbym wiedział, jak ona się skończy. 
-Jak się skończy? -Peter uśmiechnął się tajemniczo. -Nie możesz po prostu mi tego powiedzieć? Będziemy mieli to za sobą. Które kogo zabije? 
-Będziemy siedzieć właśnie tak jak teraz. Będziesz miała długie włosy. W rękach będziesz trzymać nasze jedno dziecko, drugie będzie biegało wokół kanapy. -powiedział, patrząc mi w oczy. Zaśmiałam się. 
-Chyba się ode mnie zaraziłeś, nie masz gorączki? -powiedziałam, przykładając rękę do jego czoła. Chwycił ją w swoje dłonie. Momentalnie zabrakło mi powietrza. 
-Nie wydaje mi się. A co do tamtego, chcesz się założyć? -zaśmiałam się jeszcze bardziej. 
-Mam się zakładać, czy będę miała z tobą dzieci, czy nie? Chyba zwariowałeś. 
-Skoro jesteś taka pewna, że nie, no to się zgódź. -spojrzałam na niego niepewnie. Coś kombinował. Jego słowa były jednak na tyle śmieszne, że mógł sobie to równie dobrze wymyślić. Taki tani podryw. Przecież nigdy w życiu nie będę miała z nim dzieci. Ja w ogóle nie planuję mieć dzieci. No, może kiedyś. Ale z jakimś normalnym, odpowiedzialnym facetem, a nie przychudym patyczakiem, co tydzień ryzykującym życie. 
-Okej. O co się zakładamy? -zapytałam po chwili. Peter uśmiechnął się promiennie. 
-Jeśli wygram.. -prychnęłam. -Jeśli wygram do końca życia będziesz budziła się obok mnie i całowała mnie w usta. Jeśli ty wygrasz, hmmm. -zaśmiałam się. 
-Jesteś nienormalny. Kiedy będzie można określić, ze wygrałam? Przecież nie wiem, kiedy przestanę móc mieć dzieci. 
-Załóżmy, że musimy mieć dzieci do dnia twoich 25 urodzin. -spojrzałam na niego przerażona. Przecież to za 4 lata! Ale to w sumie lepiej. Nigdy w świecie nie będę mieć do tego czasu dziecka. Dopiero po tych właśnie 25 latach mogłabym mieć. Uśmiechnęłam się. To w końcu na moją korzyść. Znaczy ten zakład i tak jest na moją korzyść. Przecież nie planuję nic względem niego. Chociaż... Kurwa. Czemu on tak blisko siedzi? I czemu jego oczy zrobiły się takie pięknie szare?
-Zgoda. Co będzie jeśli wygram? 
-Zrobię wszystko, o co mnie poprosisz. Łącznie ze zrobieniem dziecka, jeśli potem też będziesz chciała. -zaśmiał się, a ja walnęłam go poduszką. -O nie... -Peter wziął drugą i zaczęliśmy okładać się nimi jak dzieci. Gdy zaczęłam kichać, Peter przestał. Wyciągną do mnie rękę. 
-Trzeba jakoś przypieczętować nasz zakład. -powiedział, a ja kiwnęłam głową. Uścisnęłam jego rękę. Peter z uśmiechem popatrzył mi w oczy. Nie mogłam odwrócić wzroku od jego przystojnej twarzy. Ale wpadłam. -Informuję cię, że właśnie zaczęłaś przegrywać. -chciałam odpowiedzieć coś mądrego, ale Peter pochylił się nade mną tak, że prawie stykaliśmy się głowami. Chciałam się odsunąć, ale on uśmiechnął się i pocałował mnie w usta. 


28 komentarzy:

  1. Awww!! Jacy oni są słodcy! Zaskoczyłaś mnie takim obrotem spraw, muszę szczerze przyznać. Uważam, że taki zakład to bardzo piękna sprawa, jestem ciekawa kto wygra :D samo to, że się nią tak zaopiekował... chyba jednak nie jest nieodpowiedzialnym dupkiem :) no chyba że to jakiś podstęp, ale aż mi się nie chce w to wierzyć...
    Czekam na kolejny bardzo niecierpliwie:)
    Pozdrawiam cieplutko
    Verity
    fresh-start-for-broken-souls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie sielanka, ale planuję troszkę to zmienić :D
      Dziękuję i również pozdrawiam 😘

      Usuń
  2. Co ten pan Prevc ma w sobie, ze w Twoim opowiadaniu powala mnie na ziemię? Jest nieprzewidywalny, męski i pełem takiego magnetyzmu, które przyciągają Kamilę. Sama bym się na niego skusiła!
    Hmmm...zabawny jest ten zakład. Peter zaangażował się bardzo mocno w relację z dziewczyną, którą poznał dosłownie dzień wcześniej. Może to miłość od pierwszego wejrzenia? Na to wygląda, skoro od razu miał w głowie ich wspólną przyszłość. Ciekawi mnie, jak będzie starał się udowadniać swoje racje i kto z nich w końcu wygra zakład. W pewien sposób już zadziałał na Kamilę, bo ta oczarowana nim sama chciała tych wszystkich pocałunków. W dodatku, nie oszukujmy się, ten rosół i taka szczera troska były urocze.
    Czekam na kolejny intrygujący rozdział!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Szczerze mówiąc to obraz takiego właśnie nieprzewidywalnego Petera mam zawsze w głowie, gdy go widzę :D
      Pozdrawiam 💗

      Usuń
  3. łohoho!
    to się trochę nawyrabiało. Kamila i Peter? przecież to będzie mieszanka wybuchowa.
    najstarszy Prevc trochę jej zawrócił w głowie, podobnie jak ona jemu. i to po zaledwie jednym dniu znajomości ;)
    czekam na dalszy rozwój akcji! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem :)
    Matko.. ale się porobiło! Nie byłam przygotowana na takie rewelacje i taki nagły obrót sprawy. Ale w sumie.. podejrzewam, że będzie fajnie. Znaczy będzie się działo, a to coś co lubimy :)
    Dzieci z Prevcem? Fuuu..... To już tak prywatnie dodałam, nie zwracaj uwagi :D
    Przepraszam za "powalającą długość" komentarza, ale skoki tuż tuż :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem!
    Genialny rozdział! No i ileż tutaj się dzieje, zaszalałaś z wydarzeniami :D
    Ciekawi mnie ten cały układ. Trochę zabawnie wyszło. Ale może jednak Petera trafiła strzała amora i zakochał się od pierwszego wejrzenia? :) Chociaż Prevc i Kamila to raczej taka... bardzo wybuchowa mieszanka.
    Oj, intrygujesz coraz bardziej ^^
    Czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, Hej! 😘
    Genialny rozdział. Bardzo mi się podoba. ❤
    No, no, zaczyna się dziać.. Akurat tych pocałunków to się spodziewałam prędzej czy później, ale ten zakład? Zabawnie wyszło. 😃 Kamila jest tak pewna tej wygranej.. Coś jednak czuję, że z czasem ta jej pewność, gdzieś wyparuje.😏
    Czekam na kolejny! ❤
    Buziaki 😘
    PS. Jak Ty to robisz, że czytając tą historię chciałabym mieć takiego Prevca gdzieś w pobliżu? 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo 😘
      A tak na marginesie, to sama chciałabym mieć takiego Prevca, haha 💗

      Usuń
  7. Omg *.* Genialne *.*
    Zajebiście to wszystko opisujesz <3 Kochana własnie wbijasz na top listy moich ulubionych opowiadań i zostaniesz tam do samego końca tego bloga ^^
    Peter niby taki cwany dupek, a tutaj taki słodki i uroczy <3
    Tym zakładem zgarnął wszystko :D Ciekawa jestem jak dalej przebiegnie ta ich relacja :3
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć :D
    Bardzo Cię przepraszam, że dopiero teraz :( Chciałam przeczytać na spokojnie.
    Uwielbiam ten rozdział <3
    Myślę dokładnie jak Peter! Oni są cudowni <3
    Nigdy nie sądziłam, że będzie mi się podobać historia z Peterem, ale ta mnie zaczarowała <3 Chcę zdecydowanie więcej.
    Między nimi naprawdę się wytworzyło coś pięknego...
    Czekam niecierpliwie na kolejny :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! :)
    Aww, świetny rozdział. Ojeju, ależ oni są słodcy. Jak Peter przyszedł z tym rosołem to myślałam, że się rozpłynę.
    Na początku Pero mnie denerwował, ale teraz zdecydowanie zmieniłam zdanie. Lubię go tu (tak jak i wszędzie indziej :D)
    Czekam na kolejny
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem:)
    Lekko i przyjemnie ;) dobre opowiadanie żeby sie troche pośmiać i rozluźnić po calym dniu ;D
    Podoba mi się zakład między Kamilą a Peterem 😀
    Masz dużą wyobraźnię i dobrze ją wykorzystujesz. Tak trzymać!
    Dużo weny:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj Kochana! <3
    "Informuję Cię, że właśnie zaczęłaś przegrywać" - tak, dzisiaj wyjątkowo zacznę od końca, ponieważ niesamowicie spodobał mi się ten fragment. Jest taki przebiegły, ale jednocześnie bardzo uroczy!
    Widzę, że relacja Kamila-Peter ewidentnie się rozwija! Bez wątpliwości przyznam, że oni idealnie do siebie pasują. Jedno pyskate, drugie niewyszczekane. Ich teksty po prostu powalają mnie łopatki - "Nie byłaś nigdy z Domenem, prawda?" hahahaa wspaniałe! xd
    Zastanawia mnie tylko jeden fakt (w sumie to dwa). Skoro do Kamili miał przyjechać Domen to jakim cudem zjawił się Peter? :o Czyżby bracia mieli jakiś spisek? :> A drugie to - jeśli Peter założył się z Kamilą to wychodzi na to, że ma wobec niej już "niezłe" plany...
    Niezwykle mnie zaintrygowałaś tym opowiadaniem!
    Z ogromną niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
    Trzymaj się Kochana :*

    Pozdrawiam, Camille.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo 😘😘😘
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  13. Dobre! Fajna akcja i ten zakład. No nie powiem, ale całkiem pomysłowy :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Zgłosiłam twoje opowiadanie do konkursu.

    OdpowiedzUsuń
  15. O cholerka! :D
    Ale się porobiło! ^^
    Rozdział jest genialny! ❤
    Chyba właśnie zaczynam lubić Petera w tym wydaniu. ^^ Pewny siebie, w pewnym sensie zabawny i romantyczny... :) To miłe, że zjawił się z rosołem, kiedy okazało się, że dziewczyna jest chora. :) Ale te pocałunki... takie urocze, słodkie... ach! ^^
    Zaczynam wierzyć, że tylko Peter może założyć się o to, że będzie miał z Kamilą dzieci... :o W sumie, uważam to za dość urocze. xD
    Wydaje mi się, że nasza bohaterka przegra ten zakład... Ale jestem ciekawa, jak to się wsxystko potoczy. ^^
    Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału! ❤
    Buziaki! :*
    PS. Serdecznie zapraszam do siebie! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. jeju, nie ma mnie chwilę (trochę dłuższą chwilę, ale cii), a tu tyle się dzieje! nie powiem, zaskoczył mnie tak szybki przebieg akcji, ale nie przeszkadza mi to, rzecz jasna. :)
    Peter jest strasznie pewny siebie, czego również się nie spodziewałam, ale fajnie czyta się o takiej jego wersji.
    zakład o to, czy będą mieli razem dzieci w przeciągu kilku najbliższych lat? wyczuwam sporą dawkę przygód.
    czekam na kolejne, informuj mnie dalej. :)

    OdpowiedzUsuń